Strona główna Wywiady Wywiad z właścicielem Garncarni
Wywiad z właścicielem Garncarni
Drewniany płot z suszącymi się do góry dnem glinianymi garnkami to chyba jeden z najbardziej polskich, a jednocześnie sielankowych widoków. Kiedyś garncarzy było wielu, bo tego typu garnki używane były w każdej kuchni. Teraz, w dobie garnków metalowych, garncarstwo stało się elitarnym rzemiosłem, którego tajniki znane są nielicznym. Tym bardziej miło nam przedstawić jednego z tych nielicznych, który gliniane garnki, misy, donice itd. podniósł do rangi sztuki.
Artillo: Dlaczego właśnie garncarstwo? Gdzie się tego nauczyłeś?
Garncarnia: Obejrzałem kiedyś program o starych zawodach i pojawiła się taka myśl, że może właśnie garncarstwo to jest to. Potem stopniowo ta myśl była wprowadzona w życie. Na początku uczyłem się sam podglądając innych w Internecie, później poznałem starego garncarza i doszlifowałem umiejętności.
Artillo: Na Twoim profilu przeczytałam, że garncarstwo to sposób na życie. Czyli jesteś jednym z tych szczęściarzy, którzy robią to co lubią?
Garncarnia: Tak z całą pewnością jestem szczęściarzem, robię to co lubię. Nie nudzę się, nie popadam w marazm. Pracuję i mogę czerpać z tego radość, pobawić się, poeksperymentować z gliną.
Pracownia, a w niej mnóstwo woreczków z gliną i różnych substancji, które zmieszane ze sobą składają się na efekt końcowy.
Artillo: Jak długo trzeba się uczyć, aby dać radę ukręcić prosty w formie, ale ładny, zgrabny przedmiot?
Garncarnia: To bardzo indywidualna sprawa, jednym idzie lepiej innym trochę gorzej. Podobno trzeba dwóch lat żeby poczuć glinę i tworzyć przedmioty, w których nie ma mowy o przypadku. W ramach ciekawostki powiem, że dentyści mają większe szanse na sukces z powodu lepszego czucia w dłoniach .
Artillo: Czy wszystkie przedmioty można wytwarzać z tego samego rodzaju gliny?
Garncarnia: Są różne rodzaje gliny i nie wszystkie nadają się na koło garncarskie. Jak już się nadaje, czyli da się z niej coś zrobić, nie zawsze fajnie na niej wychodzi glazura, zdarza się, ze pęka przy suszeniu czy wypalaniu. W sumie to jest bardzo ciekawe, cały czas można odkrywać inne właściwości przydatne przy różnych pracach. Mnie najbardziej odpowiada mieszanka kilku rodzajów glin.
Artillo: Czy surowiec jest dostępny gdzieś w Twojej najbliższej okolicy, czy musisz go sprowadzać?
Garncarnia: Tak glina jest dostępna w okolicy, jednak używam jej jedynie jako domieszki do gliny sprowadzanej.
Kręcimy, kręcimy…
Artillo: Jak długo trwa wytworzenie np. szkliwionego wazonu?
Garncarnia: Po wytoczeniu wazonu na kole musi on schnąć 10 - 14 dni, w zależności od wilgotności powietrza i grubości ścianek. Potem wypalam go na biskwit w temperaturze około 900 stopni, trwa to dobę. Po wystygnięciu wazon szkliwię i ponownie wypalam w temperaturze 1080 - 1250 stopni w zależności od gliny oraz glazury jakiej użyłem.
… i jest!
Artillo: Skąd bierzesz pomysły na wzory, kolory?
Garncarnia: Część pomysłów podsuwają mi klienci i znajomi, część jest mojego autorstwa. Kolory to w dużej części przypadkowe odkrycia podczas zabawy w mieszanie składników. W większości nie jestem w stanie ich powtórzyć, do tego potrzebne byłoby laboratorium. Ponadto ta sama glazura może mieć inny kolor na jednej glinie, a inny na innej. Wpływ na kolor ma również temperatura wypału.
A teraz na całą dobę do pieca. Zaczynamy wypał.
Artillo: Czy zdarza Ci się realizować indywidualne zamówienia na podstawie np. rysunku? Czy w takich przypadkach zdarza się, że doradzasz, ponieważ pierwotny projekt jest ryzykowny z punktu widzenia sztuki garncarskiej?
Garncarnia: Tak, dość często mi to się przytrafia. Zwykle staram się coś doradzić, jeżeli miałem już jakieś doświadczenie z podobnym przedmiotem. Często również zdarza mi się podejmować ryzyko, czy wyzwanie i w takich przypadkach nie zawsze mogę wykonać zadanie, jednak jest to jest motywacją do dalszego doskonalenia się.
Jego gorącość piec w całej okazałości
Artillo: Z której pracy albo pomysłu jesteś najbardziej dumny?
Garncarnia: Trudno powiedzieć… Kiedyś wyszedł mi bardzo ciekawy efekt marmurku, to było chyba najbardziej fascynujące i zaskakujące.
Artillo: Jakie cechy charakteru trzeba mieć żeby pomysł stał się rzeczywistością w garncarstwie?
Garncarnia: Myślę że potrzebny jest spokój, ponieważ gdy jestem czymś zdenerwowany i brakuje mi skupienia, wtedy nic mi nie wychodzi. Ważna jest też cierpliwość i wytrwałość gdy trzeba coś powtarzać .
Artillo: Czy gdzieś poza Internetem dostępne są Twoje dzieła? Na targach, kiermaszach?
Garncarnia: Zrezygnowałem z tego typu sprzedaży. Moje wyroby ewentualnie można kupić w sklepach, które zaopatrują się u mnie.
Czy w przyszłości dziewczynki zostaną garncarkami?
Artillo: Jak widzisz swoją „garncarską” przyszłość np. za 10 lat?
Garncarnia: Jeżeli pozostanę na poziomie jaki mam obecnie, to będę z tego powodu bardzo zadowolony. Jednak patrząc jak się do tej pory rozwijam, wszystko przemawia za wzrostem. Nie chcę jednak, z myślą o zysku, robić jednego garnka za drugim. Moim celem na pewno nie jest robienie jednego garnka za drugim i na ten moment jest to pewien konflikt, który trudno rozwiązać.
Ależ to musi być frajda! Każdy nowy przedmiot jest niepowtarzalną niespodzianką, każde otworzenie pieca po wielu godzinach wypału to zaskoczenie. I jeszcze ta świadomość, że ma się tak niepospolite umiejętności. Po prostu pozazdrościć. Mam nadzieję, że garncarstwo nie będzie tylko jednoosobowym epizodem w życiu tej rodziny, a stanie się tradycją przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Czego z całego serca życzę.