Strona główna Wywiady Wywiad z projektantką Degra
Wywiad z projektantką Degra
Dzisiaj czas na Świdnicę, urokliwe miasteczko, posiadające drugi co do wielkości po Wrocławiu zespół zabytkowy na Dolnym Śląsku. Pełno tu starych kamienic, rzeźb i kościołów, a wśród nich prawdziwa perła – słynny ewangelicko-augsburski kościół Pokoju. W takich właśnie cudownych okolicznościach architektury powstają włóczkowe dzieła sztuki, których autorką jest Degra .
Artillo: Skąd pomysł na produkty handmade? Jak to się zaczęło?
DEGRA: Na drutach i szydełku robiłam właściwie od zawsze dla siebie, rodziny i znajomych. Pomysł na sprzedawanie powstał w 2006 roku, kiedy przez przypadek dowiedziałam się, że są w sieci galerie, które zajmują się sprzedażą właśnie takich wyrobów. Za namową przyjaciółki, która bardziej wierzyła we mnie niż ja sama, wysłałam kilka zdjęć szydełkowych misiów i zostałam zaproszona do współpracy. No i tak to się zaczęło.
Artillo: Dlaczego akurat włóczka?
DEGRA: Dlaczego włóczka? Bo jest to materiał, z którego można wykonać właściwie wszystko, od zabawek po swetry i płaszcze. Obecnie skupiłam się na nakryciach głowy i akcesoriach do nich, ale w moim asortymencie znajdują się również koszyczki i dywaniki z ręcznie ciętej bawełny.
Artillo: Początki na ogół są trudne. Czy tak było i w Twoim przypadku?
DEGRA: Zgadzam się - początek jest zawsze najtrudniejszy. Nie znałam dobrze obsługi programów graficznych, a to jest bardzo ważne, aby dobrze pokazać swoje prace. Pomagały mi dobre „duszyczki”, co znały już zasady działania sprzedaży w Internecie. Założenie działalności gospodarczej i poznawanie całej biurokracji, było dość skomplikowane, ale dałam sobie radę. Obecnie zatrudniam księgowego.
Degra na swojej działce.
Artillo: Co inspiruje Cię do pracy nad produktami?
DEGRA: Wszystko wokół - czasem obejrzany film, naszyjnik zrobiony z paciorków, kwiat na łące, czy faktura kory na drzewie w lesie...
Artillo: Świdnica to urokliwe miasto. Czy jego charakter ma wpływ na Twoją twórczość?
DEGRA: Świdnica to moje miasto, tu się urodziłam i mieszkam, więc wszystko co robię ma związek tym z miejscem. Dla mnie jest najpiękniejsze na świecie!
Artillo: Czy możesz zdradzić nam jak wygląda proces projektowania i tworzenia?
DEGRA: Włóczka - od tego zaczyna się wszystko. Widzę na półce w sklepie czy hurtowni, biorę ją do ręki i już wiem co z niej powstanie. Najbardziej lubię pracować z wełną ręcznie przędzoną, ale nie wszyscy mogą taką nosić, więc sięgam też po akryl, czy bawełnę (nie uczula). Nie projektuję na papierze, czy w komputerze za pomocą programu graficznego. Zaczynam zawsze tak samo, nabieram oczka na druty, czy szydełko i podczas pracy pomysły same się rodzą. Inaczej jest, jeśli klient zamawia konkretny fason, wtedy to on decyduje jak ma wyglądać efekt końcowy.
Artillo: Czym, oprócz rękodzieła, zajmujesz się na co dzień?
DEGRA: Świdnica i jej okolice to wymarzone miejsce dla rowerzysty. Góry i piękne widoki wokół niej robią swoje. W sezonie robię około 3000 km - uwielbiam to! Drugą pasją jest działka, którą założył mój tata 38 lat temu. Spędzam tam dużo czasu. Zajmuję się uprawą ziemi, hoduję warzywa i owoce. Gdy jest bardzo gorąco, to tam dziergam swoje wyroby. To taka moja zielona oaza, bezcenna dla mieszkanki blokowiska. No i mam przy okazji bardzo zdrową żywność bez konserwantów!
Degra i fontanna na świdnickim rynku.
W sezonie Degra pokonuje na rowerze dystans 3 tysięcy kilometrów.
Artillo: Czy zamierzasz dalej zajmować się rękodziełem?
DEGRA: Myślę, że bez tego nie umiałabym już żyć. Zabieram ze sobą robótkę, nawet jak wyjeżdżam na urlop. Rękodzieło jest dla mnie jak powietrze, jeśli nie mam szydełka i włóczki pod ręką, to tworzę inne rzeczy. Wystarczy, że mam kawałek sznurka lub witkę brzozową jakiś fajny patyk czy korę i już powstaje koszyczek, który właśnie jest mi potrzebny na zebrane skarby lasu - tak już mam. Dla mnie rękodzieło to nie tylko praca, ale sposób na życie.
Artillo: Czym zaskoczysz nas w najbliższym czasie?
DEGRA: Już w zeszłym sezonie zafascynowała mnie metoda robienia akcesoriów zimowych zwana freeform crochet, pozwalająca „bawić” się fakturą, kolorem i splotem. Jest bardziej pracochłonna niż tradycyjny sposób robienia czapki czy szalika, ale daje dużo satysfakcji. Będą to tylko pojedyncze egzemplarze, jednakże obiecuje, że asortyment będzie się powiększał o nowe wzory. Zapraszam do mojego butiku.
Artillo: Czyli nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć powodzenia.
„Modelka” ubrana w komplet wykonany techniką freeform crochet.
Jako wielbicielka i kolekcjonerka nakryć głowy, nie mogłam sobie odmówić przyjemności przymierzenia czapek, beretów, kapelusików. Z chęcią miałabym je wszystkie w swojej szafie i codziennie wkładała inną. I to nie tylko zimą. Kiedy jest ciepło też można założyć „cośłowę” w celach tylko ozdobnych i tym prostym sposobem efektownie wyróżnić się z tłumu. A jeśli tym „czymś na głowę” będzie coś od Degry, to sukces murowany.